Kwadrat

Mieszkam w strefie komfortu

Zdarza mi się czasem w przerwie między karmieniem a przewijaniem obejrzeć kilka minut jakiegoś programu w telewizji. Zwykle mam pecha i trafiam na serię reklam, z których dowiaduję się co należy zażyć na zaparcia, jakim proszkiem traktować uporczywe plamy, a czasem nawet dostaję słowa pokrzepienia od znanej celebrytki: wyjęłaś talerze ze zmywarki? Brawo ty!


Czasami mam więcej szczęścia i udaje mi się trafić na jakiś ciekawy program. Ostatnio miałam właśnie przyjemność za pomocą mojego telewizora gościć w mieszkaniu pewnej Francuzki. Mieszkanie urządzone było bardzo odważnie: żywe kolory mebli, na ścianach tapety w kwiaty, każdy przedmiot z innej parafii. Taki eklektyzm, że klękajcie narody. Oglądam takie mieszkania z podziwem i zazdrością. Taką odwagę mieć!

Muszę przyznać, że ja do najodważniejszych nie należę. Boję się różnych rzeczy: wysokości, dużych psów, a nawet prowadzić samochód.To popularne ostatnio wychodzenie ze swojej strefy komfortu wcale mi się nie podoba. Bo ja jestem zdania, że nic na siłę. Zdarzyło mi się jeździć samochodem. Prawo jazdy zrobiłam, egzamin zdałam uczciwie za drugim razem. Nie zaniosłam egzaminatorowi ani jajek ani nawet pół tuszy wieprzowej w ramach łapówki. Przyznaję próbowałam odwrócić jego uwagę od sytuacji na drodze przemiłą rozmową, po czym poprosił mnie uprzejmie, żebym przestała trajkotać. Mimo to zdałam. Co z tego, skoro w ciągu tych kilku lat kierowałam może ze trzy razy, a za każdym razem gdy mijałam się z ciężarówką, ze strachu miałam chęć zamknąć oczy. Nie dla mnie to, ja dziękuję.

Nie dla mnie też feerie barw. Z podziwem patrzę na mieszkania, w których w symbiozie żyją ze sobą loftowe metalowe regały, ludwikowski sekretarzyk i nowoczesne lampy. Doceniam odwagę, biję brawo za styl, a później wyłączam telewizor patrzę na moje mieszkanie i jestem z niego zadowolona. Ładnie tu, dość spójnie, no i czuję się jak w domu. Nie jest to może wnętrze jak z żurnala, przypuszczam nawet, że podobne meble mają Kowalscy, ale i tak mi się tu podoba. Czasem mam chęć zaszaleć, dać się porwać wnętrzarskim uniesieniom, zrobić tu sobie scenę jak z Pinteresta. Zwykle jednak zaraz po wyłączeniu telewizora cieszy mnie to, co widzę. I chociaż ciągle coś tu zmieniam, to poruszam się w obrębie mojej strefy komfortu, bez presji do jej opuszczenia. Cóż, trudno jeśli nie pokażą mnie w telewizji. I tak nie miałabym tam jak dojechać.

zdjęcie 1-new.JPG

zdjęcie 2 parauszek-new.JPGzdjęcie 3 bali-new.JPG

2 myśli na temat “Mieszkam w strefie komfortu

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s