Refleksye

Wakacje, leżak i piwko

Nie będę owijać w bawełnę i od razu przechodzę do puenty. Wakacje, to symbol rodzicielskiej niewoli. Papierek lakmusowy braku swobody. Szkło powiększające ograniczenia. I jeśli myślisz, że tak przywaliłam dla wstępu, a później się z tego wycofam, to się mylisz.

Bo wakacje z zasady pachną wolnością. Wodą z jeziora, piwkiem na plaży pitym przy ognisku, spacerami do świtu w ciepłą, letnią noc. Wychodzeniem z domu bezmyślnie: noł mejkap, noł ciepłe ubrania, noł plan. Wyjazdem z plecakiem pełnym konserw. Spaniem w namiocie. Gwarem ulic i śmiechem podpitych turystów. Zawsze wybierałam raczej aktywny wypoczynek i mimo całego dnia zwiedzania nie czułam się zmęczona. I spałam krótko, bo szkoda spać, tyle przecież jest do zobaczenia.

Ze wspólnych cech, to teraz też śpię krótko i też nie posiedzę na leżaku, więc jestem raczej aktywna. Ale już ani wypoczęta, ani wolna. Plany wakacyjne układane pod dzieci. Tobołki pełne dziecięcych zabawek, dziecięcych ubranek, dziecięcych wspomnień. Bo dorosłe wspomnienia trochę na dalszym planie. Szukamy atrakcji, które będą ciekawe i dostępne dla nich. Cudze potrzeby ponad własne- noł fun! Nawet jeśli to twoje potomstwo.

Teraz to jest tak, że ja chcę obejść miejski rynek, a ją obchodzi jedynie plac zabaw. Ja chcę poczuć morską bryzę, a ona poczuć smak lodów z najbliższej lodziarni. Ja chcę iść gdzie nogi poniosą, a ona krzyczy, że już ją bolą nóżki. Na szczęście Młodszy jeszcze roszczeń nie zgłasza. Do czasu.

A wakacje są krótkie. Jeszcze chwila i będę się czuć, jakbym zaraz znów miała iść do szkoły. Bo mimo, że już od kilku ładnych lat nie obejmuje mnie obowiązek szkolny, to wrzesień zawsze witam nostalgią. I takim poczuciem, że za mało w wakacje zrobiłam, za mało widziałam, że jeszcze chcę spacerować do rana. I taka teraz jestem rozdarta między tą chęcią pokazania im świata i trzymania ich zawsze przy sobie, a potrzebą pójścia na gigant. Zapobiegawczo robię więc co mogę, żeby z tego czasu wyciągnąć jak najwięcej. Żeby we wrześniu powiedzieć sobie, że mimo dzieci i pogody dużo widziałam. Chociaż bez porównania z tym, jakie miałam zamiary. A teraz ratuję się myślą, że już niedługo, że trochę podrosną i będzie można ich podrzucić babci. Wyjechać, poczuć lato, wolność. Ale póki co wakacje, to symbol rodzicielskiej niewoli.

Ps. Mamo, jeśli to czytasz, to się nie bój, oni nie są tacy straszni. To słodkie, kochane dzieciaki. Dasz sobie z nimi radę. Nie będzie źle 😉

 

DSCF5309new11.JPG

DSCF5322new1.JPG

DSCF5296new.JPG

20170730_123333new.jpg

DSCF4713new.JPG

DSCF4830neww.JPG

DSCF5280new.JPG

DSCF4899new.JPG

DSCF5080neww.JPG

5 myśli na temat “Wakacje, leżak i piwko

  1. Ha ha;) jaw tym roku wakacje mam zapelnione;)Zbuntowana sześciolatka i dziecko super-hiper mega wymagające- dwumiesięczniak…w piątek wyskoczyliśmy nad jeziorko;)Przez pierwsze dwie godziny super, a potem młodszej załączyła się taka syrena,że żałowałam,że się z domu ruszałam…Także ten…P.S. Świetny blog;)

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s