Refleksye

Za małe ubrania i sentymenty

Sprzątałam ostatnio w szafie. W ogóle to ja ciągle sprzątam w szafach i ciągle mam w nich bałagan. Nie wiem jak to się dzieje. Mniejsza o to. Sprzątałam ostatnio w szafie dzieci. Segregowałam ubranka, odkładałam za małe, patrzyłam co im jest potrzebne. To przerażające jak oni szybko rosną. Tyle ubrań ciągle odkładam do za małych. Tak mi tych ubranek szkoda. Takie są ładne. Takie sentymentalne. Przecież dopiero co Leoś w tym bodziaku chodził. To znaczy leżał, bo nawet siedzieć jeszcze wtedy nie potrafił. Tak mu w nim było pięknie. Tak wesoło wyglądał wtedy. Później mu się niestety kupa w pampersie nie zmieściła i już się tego nie udało sprać. Trudno.

I tyle kiecek Maliny teraz już do niczego. Ale stroiła się w nie, więc przynajmniej pochodziła. Nie są tak całkiem nieużywane. Wtedy jeszcze bardziej szkoda. Zmieniała je kilka razy dziennie, nawet jak były czyste. Lubi się przebierać dziewczyna. Nowa kiecka, to nowa rola. Każda postać inna i wszystkie prawdziwe. Zaangażowanie 100%. Cudna dziewczynka. Zdecydowanie za szybko rośnie. Oglądam te ubrania i aż mi się ryczeć chce, że to już uciekło. Że już nie wróci i się nie zatrzyma. Chociaż prawda jest taka, że ja bym chyba nie chciała, żeby wróciło. Za bardzo jestem ciekawa jutra. I w ogóle tego co będzie. Tego jak będą się zmieniać. Jak będą mówić. Co ich będzie śmieszyć. Moi mali ludzie. Podobają mi się teraz. Ale też tęsknię za tym jacy byli. I nie mogę się doczekać jacy będą, gdy dorosną. Jedną ręką trzymam przeszłość, a drugą już sięgam w przyszłość. To dobrze, czyli większość mnie jest jednak w teraźniejszości.

I muszę powiedzieć, że ta teraźniejszość jest udana. Czasem daje w kość niewyspanie i choroby dzieci, ale ogólnie nie jest źle. Mamy dach nad głową. I to całkiem, myślę, niebrzydki. Mamy co do gara włożyć, a na dodatek nasza kucharka radzi sobie coraz lepiej (w tej roli zwykle ja). Podstawowe potrzeby zapewnione nawet z naddatkiem. Tak, to nie jest najważniejsze, ale mamy też o wiele więcej. Mamy spokojną, poukładaną codzienność. I siebie. To jest bardzo przyjemna refleksja. Taka, od której aż oczy robią się mokre. Bo dobrze się czasem skupić na tym, co się ma. Docenić to miejsce, w którym się żyje. Tych ludzi najważniejszych. To, że nie mam zmartwień większych, niż za mało miejsca w szafie. Taka korzyść z tego układania dziecięcych ubranek, że robi się porządek i w szafie, i w głowie.

DSCF0503new.JPG

DSCF0322new.JPG

DSCF0253new.JPG

DSCF0491new.JPG

DSCF0594new.JPG

DSCF0954new.JPG

DSCF0609new.JPG

13 myśli w temacie “Za małe ubrania i sentymenty

  1. Dwa razy do roku robiłam przegląd garderób dzieci, jak były małe nie mogłam nadziwić i nacieszyć się tym, jak szybko rosną, wielka rotacja ubranek, przyznam, że porządkowanie szaf sprawiało mi wielką przyjemność. 🙂
    Bookendorfina

    Polubienie

  2. Z tymi szafami to tak jest! Jak wczoraj zobaczyłam jak wyglądają u mnie półki, to od razu wywaliłam wszystko na wyrko i zawołałam M żeby pomógł mi ten zamęt poukładać (co by nie myślał, że jest bez winy). Jak porządek utrzyma się przez najbliższy tydzień, to i tak uznaję to za sukces… Do ciuchów (w przeciwieństwie do mojej mamy – ciekawe dlaczego!) jakoś nie mam sentymentu. Nauczyłam się jakoś tak regularnie co znoszone to oddawać albo po prostu wyrzucać i tyle. No bo potem dzieje się tak, że zaglądasz do szafy, a tam nie ma się w co ubrać:D
    A Malina niech rośnie – ja się z rośnięciem zbuntowałam jeszcze przed liceum i zostałam taka „za mała” 😛
    Serdeczności!

    Polubienie

    1. Ja z mojego dzieciństwa też nie mam żadnych ”namacalnych” pamiątek. Za to Czarek ma i mu ich zazdroszczę. To jednak różnica popatrzeć na zdjęcie, a dotknąć ubranko, czy zabawkę. Wydaje mi się, że bardziej czuć tego małego człowieka, który w tym chodził. Wolę więc nie ryzykować, robię zdjęcia i zostawiłam kilka przedmiotów 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz