Refleksye

Córeczka tatusia, syneczek mamusi (czyli o presji na płeć)

Nie bez powodu piszę ten post przy okazji dnia ojca. W końcu to jego częściej pyta się co by chciał? To jak syna, czy syna? W sumie to obojętne, aby tylko zdrowy BYŁ. Pierwszy oczywiście ma być chłopak. Później to już wszystko jedno.

Zaszłam w ciążę. Jak się chwaliliśmy, że będzie dziecko, to męskie toasty brzmiały: no to za twojego syna! Czarek zaśmiewał się nieszczerze. Wiem, że był wtedy zmieszany, mówił mi to. Presja jest. U mnie ta presja była jeszcze większa, bo w mojej rodzinie jest przewaga dziewczynek. Czyli oczywiste, że będzie dziewczynka. (Gdzie nie mówiłam, że mam same siostry, tam słyszałam: Biedny tata! Próbował tyle razy i mu się nie udało!) Dlatego będąc w ciąży słyszałam, że chyba nie wybieramy imienia dla chłopca? Przecież raczej nie będzie potrzebne. Hahaha! Bardzo śmieszne! Cóż, jako matka królów byłam skreślona. Po raz kolejny puściliśmy sprawę mimo uszu. Następnie ginekolog oznajmił nam podczas USG płeć dziecka: Niestety, widzę hamburgera. Niestety? A co pan, głodny? Więcej do niego nie poszliśmy. No i jak już mówiliśmy, że będzie dziewczynka, to: Można się było tego spodziewać, w końcu u ciebie same dziewczyny; nie martw się Czarek, będzie córeczka tatusia; no to teraz tylko o drugim myśleć. Ja jeszcze w pierwszej ciąży, a już mam o drugim myśleć?! Oczywiście płci męskiej. Takie pocieszenia bardzo „poprawiały” nam nastrój, byliśmy bowiem szczerze zasmuceni, że nie zaspokoiliśmy społecznych oczekiwań. Nie wpasowaliśmy się w średniowieczny standard, a przede wszystkim wprowadziliśmy pytającego w zakłopotanie. Odpowiedz miała przecież brzmieć: syn.

Ale za to, jak już w końcu byłam w ciąży z Leonem- No! To będzie parka! (Ale co oni ze sobą mają być tą parką? A jak dwie dziewczynki to nie parka?) Ale Wam się udało! Nikt nam na szczęście nie winszował słowami- W końcu będziesz prawdziwym ojcem, ale znam takich, którym właśnie tak gratulowano chłopca. Bo dopóki nie spłodził syna, nie zasadził drzewa i nie zbudował domu to pół-mężczyzna, a córka to przecież nieprawdziwe dziecko. Ale nam też zdarzyło się usłyszeć parę ciepłych słów od zupełnie obcego człowieka w szpitalnej przychodni. Córka?! A co to za chłop, co syna nie umie spłodzić?! Autentycznie tak powiedział i kontynuował używając bardzo mądrych argumentów. Odpowiedzieliśmy mu soczyście trzynastozgłoskowcem i życzyliśmy w życiu wielu wspaniałych przygód, w tym czarnej febry, dżumy i cholery. Bo co takiemu powiesz? Wdasz się w przemiłą, wyjaśniającą rozmowę? Co powiesz zatroskanej pani w warzywniaku? Sąsiadowi, co przecież tylko w żartach i nie chciał źle? Przypomnisz, że jakaś połowa społeczeństwa to kobiety i że jego też jakaś w bólach powiła? Wspomnisz, że świat się zmienia i że przecież nie zrzucimy jej ze skały? A może, że dzisiaj pretensje do tronu mogą mieć też dziewczynki, a my i tak nie mamy zamku?

Doskonale rozumiem, że jakieś tam preferencje co do płci zawsze się ma. Że wynikają one częściowo z obawy o to, jak to będzie wychowywać dziecko płci przeciwnej do swojej. U nas najpierw Czarek chciał dziewczynkę, a ja chłopca. Później ja drugą dziewczynkę, a on chłopca. Czyli dwa razy nie zgadłam. (Smuteczek!) Na szczęście nie spotkał mnie z tego powodu wielki zawód. Nie miałam też poczucia, że sprawiłam zawód Czarkowi. Zresztą, dlaczego miałabym mieć, w końcu to nie ja przekazuję chromosom Y! Mimo tego, to na kobiety spada „odpowiedzialność” za płeć dziecka. Na szczęście w naszej kulturze jedynie w formie żarcików i aluzji, ale i one są bolesne. Pewnie gdybym nie urodziła Leona, to teraz słyszałabym: To co, kolej na chłopca!

Ja przynajmniej wśród tych głupich żarcików nie byłam sama. Mądrzy ci faceci, którzy nie dają się presji. Którzy przyjmują to, co los da (niezależnie od płci) bez rozczarowania. Nie krzywdzą tym swojej partnerki. Nie osłabiają tym więzi między nimi. Ale przede wszystkim nie osłabiają więzi ze swoim dzieckiem. W ogóle myślę, że posiadanie córki, to powód wyłącznie do dumy.

Snapchat-2135691625new.jpg

Snapchat-1353879572.jpg

Snapchat-1456679943.jpg

Snapchat-1700684561.jpg

Snapchat-1847111807.jpg

Snapchat-1698228923.jpg

Snapchat-2067754910.jpg

Snapchat-2093694917.jpg

Snapchat-959651782.jpg

Snapchat-1685980022.jpg

Ps. Zdjęcia pochodzą ze Snapchata, stąd taka ich jakość. 😉

 

Kilka dni temu sąsiadom urodziło się dziecko:

  • Ciekawe co mają?– zagaduję Czarka.
  • Chyba dziewczynkę.
  • Skąd wiesz?
  • Widziałem ich na starym mieście i on tak do tego wózka zaglądał „a ty ty ty bobasku” słodziutko zagadywał, ciągle się schylał, głaskał. Czyli na pewno dziewczynka!

15 myśli w temacie “Córeczka tatusia, syneczek mamusi (czyli o presji na płeć)

  1. Nie miałam pojęcia, że tak to wygląda. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jakoś nigdy o tym nie myślałam po prostu. Przecież dziecko to dziecko, jaka różnica płeć? Zdziwiłaś mnie i zasmuciłaś bardzo. 😦

    Polubienie

  2. Skąd to znam. W drugiej ciąży będąc długo nie znaliśmy płci. Jak wróciłam z badania i oznajmiłam małżowi „dziewczynka” z oburzeniem usłyszałam „KŁAMIESZ”.
    Ale jak już się urodziła ma córa i teść przyszedł zobaczyć to pierwsze co od niego usłyszałam to „dziękuję” (w rodzinie od 4 pokoleń byli sami meżczyźni, a i moje pierworodnego to chłopiec).

    Polubienie

  3. Na szczęście u nas nie było żadnych tekstów tego typu. I kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, czy będzie chłopiec czy dziewczynka, to jedynym życzeniem naszych rodzin (i naszym również ) było, że obojętna płeć, aby dzieciątko było zdrowe.

    Polubienie

  4. Jejka u mnie było dokładnie tak samo- takie same docinki, bo pierwsza była córka drugi syn. Jedno i drugie daje tyle samo radości więc co za różnica.

    Polubienie

Dodaj komentarz