Na talerzu · Refleksye

Słodko-słodki dzień matki

Zawsze myślałam o sobie, że byłam wspaniałym dzieckiem. Dobrze się uczyłam, zawsze słuchałam mamy i nie robiłam niczego, czego mi nie było wolno. Nie brudziłam ubrań, nie niszczyłam zabawek i rysowałam wyłącznie na kartkach. Bez marudzenia zjadałam cały obiad. Zero buntu nastolatki.Podobnie moje siostry. Prawdziwe pociechy. Być matką takich dzieci to dar od losu. Szczęście, ba! istne błogosławieństwo!

A później pojawili się Malina i Leonardo. Moje własne dary losu. Żywe złoto, cuda nad cudami i miłość do łez. Wzorowe dzieci. I rozwijają się też wzorowo. Włażą gdzie im nie wolno, krzyczą w domu i płaczą poza nim. Brudzą się jakoś bardziej niż myślałam, że będą. A już na pewno bardziej niż ja pamiętam, że się brudziłam. Słuchają rodziców i tylko, o dziwo, później robią po swojemu. Rysują po kartkach, ścianach, ubraniach, sobie i mnie. Są wesołe, rozgadane i zabawne. Doprowadzają do łez szczęścia i czarnej rozpaczy. Prawdziwe skarby, bo dużo kosztują. Czyli wszystko tak, jak być powinno.

I dopiero teraz to widzę, ile wysiłku wymaga wychowanie takich wspaniałych, niewymagających dzieci. Bo niby niewiele. Wstawać trochę wcześniej niż się przywykło. Śniadanie robić nie tylko sobie, ale dla dwójki, trójki, czwórki… Prania trochę więcej i trochę częściej. Zakupy trochę większe i droższe. Ciężary trochę cięższe i słodsze. W ramach zabawy już nie impreza, ale plac zabaw. Rozrywki na poziomie, ale twoich dzieci. Spacery zawsze w towarzystwie, a samotność już tylko w toalecie (a i to nie zawsze). Czytanie przed spaniem i tylko książki nie możesz już wybrać sobie sama (ale za to są obrazki!). Spanie na raty, bo najpierw zasypiasz na dywanie podczas czytania, a później wstajesz w nocy żeby karmić. I łez wylanych wiele więcej niż kiedyś. Najpierw z bólu, a później ze szczęścia i potem jeszcze przez kilka dni sama nie wiesz dlaczego. A dalej, to już na przemian ze strachu i z miłości, z tęsknoty i ze zmęczenia, ze śmiechu i z bezsilności. A przecież to takie dobre dzieci. Najlepsze.

Sama byłam dobrym dzieckiem. No może nie tak dobrym, jak to zapamiętałam. To może ocenić tylko moja mama. Ale dopiero teraz widzę, jak punkt widzenia zmienia się, kiedy przestajesz być tylko czyimś dzieckiem, a stajesz się czyjąś matką. Rzeczy, o których kiedyś myślałam, że dla mojej mamy są naturalne, że nie kosztują zbyt wiele wysiłku, (robiła je odkąd ją znam i nie narzekała) są po prostu trudne. Nie tylko dlatego, że zabierają czas, siły, młodość, pieniądze (coś jeszcze zostało?), to jeszcze bardzo angażują emocje. Całą gamę emocji, a często też tych skrajnych. Mimo to cieszę się, że mam dzieci. Cieszę się, że mogę obchodzić dzień matki. I nawet z tego, że mogę spojrzeć na to, jaka byłam kiedyś z perspektywy mojej mamy. Chociaż to nie jest łatwe. Każdego dnia przekonuję się, że bycie matką nie zawsze jest słodkie. Bywa gorzkie, a nawet śmierdzące. Ale są też momenty kiedy od tej słodyczy aż zęby bolą i mam chęć rzygać tęczą. No cóż, taka karma.

DSCF3569new.JPG

DSCF3563neww.JPG

DSCF3585new.JPG

DSCF3566neww.JPG

DSCF3540.JPG

Jeśli masz w życiu za mało słodyczy, to osłódź je sobie tortem, który zawsze się udaje. Najlepiej niech Ci go zrobi mąż. Jest tak prosty, że na pewno mu się uda. Najlepszego w Dniu Matki!

Ten przepis na biszkopt jest niezawodny:

  • 135 g mąki pszennej
  • 150 g mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli
  • 6 jaj
  • 270 g drobnego cukru (ja daję 200 g)
  • 3 łyżki wody lub mleka
  • masło i mąka do nasmarowania tortownicy

Rozgrzej piekarnik do 180oC. Natłuść i oprósz mąką tortownicę. Przesiej całą mąkę i sól. Oddziel żółtka od białek. Białka ubij na sztywną pianę. Stopniowo dodawaj do niej cukier. Jak zrobi się gładka i lśniąca dodawaj po jednym żółtku. Następnie porcjami wsypuj oba rodzaje mąki i mieszaj szpatułką (ja mieszam jedną trzepaczką miksera na najmniejszych obrotach). W połowie dodawania mąki wlej mleko lub wodę. Wlej masę do tortownicy. Piecz ok. 30 minut lub do suchego patyczka. Wyłącz piekarnik i uchyl drzwiczki, zostaw ciasto w środku jeszcze na kilka minut. Po ostudzeniu kroję ciasto na równe blaty i nasączam sokiem z cytryny i wodą w proporcji 1:1.

Przepis na biszkopt pochodzi z 08/2015 numeru magazynu Kuchnia.

Krem kawowy:

  • 330 ml śmietany 30%
  • 500 g serka Mascarpone
  • łyżka cukru pudru
  • 3 łyżki ostudzonej kawy

Śmietanę ubij na sztywno, następnie dodaj cukier. Mascarpone wymieszaj z kawą. Do ubitej śmietany dodawaj po łyżce Mascarpone i miksuj na wolnych obrotach.

Polewa czekoladowa:

  • 3 łyżki mleka
  • 0,5 kostki masła
  • 1 łyżka cukru
  • 3 łyżki kakao

Do rondelka włóż masło i wlej mleko. Na wolnym ogniu rozpuść masło ciągle mieszając, żeby nie zagrzało się zbyt mocno. Wsyp cukier i kakao, rozmieszaj na gładką masę. Ostudź.

7 myśli w temacie “Słodko-słodki dzień matki

  1. Asiu, cudowny wpis na dzień mamy. Bardzo miło się to czyta „na sniadanie”. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i wszystkich mam 😘

    Polubienie

  2. Oj bardzo zmienia się perspektywa bycia dzieckiem, gdy zostajesz już mamą. Ja byłam mniej grzecznym dzieckiem. Raczej idąc pod wiatr miałam trudność zrozumieć niekiedy moją rodzicielkę. A teraz gdy mój okruszek przyklejony jest do piersi oczy mam pełne łez. W końcu zrozumiałam tę moją matkę! Dlatego też częściej jej dziękuję za to kim jestem i co mam. Śmiem nawet sądzić, że ja taka mądrą matką już nie będę. Może nie glupszą a zupełnie inną. Mam nadzieję, że i moja córka będzie wdzięczna wobec matki, jak dziś jestem ja!

    Polubienie

Dodaj komentarz